Życie z migreną w Hiszpanii

Jakiś czas temu pojawiła się na moim Instagramie pogadanka na temat moich migren w tym jakże słonecznym kraju. Nie wszystko jest tu takie piękne. Życie z migreną w Hiszpanii może być podwójnie gorsze niż w zimnym kraju.
Migrena przewlekła to duża część mojego życia, dlatego nie uchronne jest jej pojawienie się na Instastories.
Zaczęło się od rozmowy o tęsknocie za podróżami, które przez obecną sytuację na świecie, jest bardzo ograniczone, wręcz niemożliwe.
Reszta potoczyła się tak…
Moje życie z migreną w Hiszpanii
„Za to wcale nie tęsknię za migrenami.
Mam je przynajmniej raz w tygodniu, bo tak. Ale takie podróże, wycieczki… powodują więcej ataków.
Dobija mnie to co kocham. Słońce. Nie mogę być na słońcu.
Powiedzmy, że to taka alergia na słońce w głowie.
Podczas wycieczek robię, co mogę. Kapelusz, wachlarz, cień, woda, unikanie hałasów, zapachów.
Mimo wszystko nie jest tak, że uratuję się od napadu. Nie. Tylko opóźniam go w czasie. Jak tylko pojawiają się objawy, łykam tabletkę (dopiero po wielu latach udało się znaleźć taką, która działa choć troszkę). Egzystuję wtedy ile dam radę, żeby skorzystać z podróży, a potem padam w cieniu na chodniku i chce mi się wymiotować.
Nie mogę iść, nawet siedzieć. Przeszkadza mi światło, dźwięk, zapachy, dotyk…
W codziennym życiu nie mogę normalnie pójść na zakupy , nie mogę w spokoju wyprowadzić psa, nie mogę na luzie posprzątać w domu, o imprezach już nawet nie myślę. Nie mogę chodzić do pracy, a nawet taka online, w domu, nie zawsze jest wykonalna bo czasem leżę 3 dni i nie potrafię nawet wstać po herbatę.
Dodaj do tego depresję, dodaj hashimoto i niedoczynność tarczycy, dodaj (na szczęście w małym stopniu) fibromialgię, a teraz dodaj też endometriozę. + W każdej chwili będę mieć cukrzycę. A wysokie ciśnienie już mnie atakuje.
Zaczęłam pisać opis do zdjęcia(instastories), żebyście wiedzieli o co w nim chodzi, a tu nagle wywód życia.
Haha. Ja tu nie narzekam. To nie to.
Chcę, żebyście mnie bardziej poznali, zrozumieli i wiedzieli, że mimo, że jest ciężko, ja nie mam zamiaru się poddać. Będą podróże. Będą foty. Będę ja. Będzie hiszpański.
Czasem mniej, czasem bardziej.
Tak staram się opóźnić napad migreny od słońca. Ściągam koszulkę i tworzę na głowie kolejną warstwę ochronną.
Normalnie słabo przejmuję się, że jestem gruba. Przejmuje mnie to tylko zdrowotnie, ale wtedy kiedy mam migrenę to już wgl mnie to nie interesuje. Jestem w stanie ściągnąć z siebie wszystko by uratować głowę. (tylko głowa mi się nagrzewa).
Także, możecie sobie zaoszczędzić komentarze związane z moim wyglądaem. Haha ludzie, mam lustro! I mamę pielęgniarkę!
A tu (nadal w Campello) mój anioł stróż, narzeczony, Manuel, bez którego nie mogę wyjść z domu. Dosłownie. W razie ataku potrzebuję kogoś, kto dobrze wie co robić.
Mam wrażenie, że myślicie, że mam tą migrene od wczoraj, że nic z tym nigdy nie robiłam, że nie widział mnie żaden lekarz, że nie robie nic w tym temacie, że nie znam leków. Z drugiej strony mówicie, że leków brać nie powinnam.
Troche mi głupio, że o tym piszę bo jakby nie było to chcecie dobrze, dajecie mi rady. Ale chyba w naszym ktraju tak jest, że każdy chce dawać rady bo sie ZNA bo „siostrzenica brata sąsiadki mojej byłej szwagierki miała kiedyś mocny ból głowy”.
Nie będę opisywać tu mojej historii medycznej bo jest tak długa że ten profil stał by sie migrenowy, a tego nie chcemy, prawda?
W skrócie:
Choruje na przewlekłą migrenę od ok. 13 roku życia (w lipcu 2020 skończyłam 27 lat).
Pozałam już wielu lekarzy, różnych specjalistów. Odwiedzałam szpitale, miałam wykonywane różne badania. Tak! Tomografię też!
Wiem dokładnie, co prowokuje ataki, ale nie mogę ich wszystkich uniknąć np. tych spowodowanych stresem.
Trzy razy dziennie przyjmuję leki zapobiegawcze, takie które mają uratować mnie przed jej wystapieniem, no i takie, które biorę podczas (Solpedine i Ketonal już dawno nie działają). Wiem też co robić w trakcie ataku, to lata praktyki i opieka neurologa.
Wierzcie mi, że teraz jest już o wiele lepiej. Jeden atak na tydzień to na prawde mało w moim przypadku. Mam cały jeden rok wyciągniety z życia ponieważ miałam migrene codziennie. Serio. Codziennie. To własnie wtedy zachorowałam na depresję.
Ci z Was, którzy też chorują na migreny, odezwali się do mnie. Pewnie nie wszyscy. Przykro mi, że dotyka to tyle osób, ale cieszę się ze nie jestem sama bo tylko we własnym migrenowym gronie sie rozumiemy.
Najgorsze sa reakcje tych z Was, którzy zareagowali na moje migreny jakby to były zwykłe bole głowy a ja narzekam bo mam słabą wytrzymałość.
Prosze o wyrozumiałość dla Wszystkich Migrenowcow.”
Potrzebuję słońca do życia, motywuje mnie. To między innymi dlatego się tu przeprowadziłam. Niestety życie z migreną w Hiszpanii nie jest takie proste. Mieszkam w Elche, gdzie min. 320 dni w roku jest słonecznych, a to właśnie słońce jest jednym z głównych aktywatorów moich ataków. Z tego powodu zmuszona jestem oglądać słońce przez okno, motywacja działa i migrena nie dobija. 😉
Jeden komentarz
Ewa
Trapią mnie podobne kłopoty zdrowotne. Na migrenę pomaga mi jedynie zolmiles. Czy jest dostępny w Hiszpanii?